Maciej Winiarek

Lęk przed bliskością – 2

W poprzednim poście rozpocząłem przyglądanie się dużemu obszarowi ludzkich relacji, a bardziej problemów z utrzymaniem relacji, spowodowanej przez „lęk przed bliskością”. W pierwszym poście na ten temat przedstawiłem ogólny obraz. Po ilości odwiedzin widzę, że temat poruszył wiele osób – miałem taką nadzieję. W związku z tym, że temat jest poważny, dotyczy ogromnej ilości osób i jest złożony to temat ten będę omawiał przez kilka kolejnych postów. Proszę o Wasze uwagi, komentarze – to pozwoli mi na lepsze opisanie tematu.

Dziś opiszę przykłady, symptomy, najczęstsze zachowania osób, które mają lęk przed bliskością. Bądźcie uważni, zakwestionujcie samych siebie, wyjdźcie ze strefy komfortu i zobaczcie czy odnajdujecie się w jakieś podanej poniżej sytuacji.

To dość paradoksalne – im bardziej chcemy być blisko i intymnie z drugim człowiekiem, tym silniej nasz wewnętrzny wróg się temu sprzeciwia.

To zdanie, które bardzo trafnie opisuje ten problem, zagadnienie. Czy mieliście kiedykolwiek to uczycie? Jeśli nie wiecie, nie jesteście pewni lub zwyczajnie lękacie się przyznać przed sobą, to spójrzcie na poniższe sytuacje

W tym poście pokażę kilka prostych zależności, w kolejnym już bardziej „zaawansowane” przykłady. Jak już pisałem w pierwszym poście – najważniejsze jest UŚWIADOMIENIE, stąd w moich wpisach położę największy nacisk na ten obszar tego tematu.

Zacznijmy od najprostszych sytuacji:

Jeśli w swoim domu byłeś/byłaś wychowany w domu bez miłości, emocji, uczuć, to praktycznie na pewno nie będziesz potrafił/a radzić sobie z emocjami, uczuciami w dorosłym życiu. Gdy robi się zbyt blisko, emocjonalnie, to łatwiej uciec.

Jeśli, chcesz pragniesz miłości, ale z drugiej strony boisz się odrzucenia (z wielu różnych powodów – o tym w dalszych przykładach), to oczywiście pierwszą reakcją obronną będzie samodzielne odrzucenie. Zdarzy się tak zawsze, gdy oddamy władzę naszym lękom, zaczniemy szukać potwierdzenia, że mamy rację, że za chwile i tak bylibyśmy odrzuceni – robimy więc to pierwsi. Naturalne zachowanie.

Wejdźmy trochę głębiej, szerzej:

Jesteś na pewno spragniony miłości, ale…jeśli nie znasz siebie, nie znasz swoich potrzeb, to w takich sytuacjach mamy silną tendencję do oszukiwania siebie – zakładamy różne maski, jesteśmy „lepsi”. Gdzieś jednak czai się zawsze lęk przed wyjawieniem prawdy, kłamstwo ujrzy światło dzienne – zdecydowana większość ludzi woli więc odrzucić miłość, niż zmierzyć się z prawdą na temat własnej osoby. Bez problemu znajdziemy powody, argumenty, że jednak on/ona okazali się niegodni naszej miłości niż rozpocząć długą i czasami bardzo ciężką pracę nad sobą, zmierzenia się ze swoimi demonami.

Jak możemy pozbyć się „problemu”?

To bardzo częsta sytuacja – postawienie partnerowi lub sobie poprzeczki tak wysoko zawieszonej, że nikt nie jest w stanie jej przeskoczyć. Wtedy czujemy się „usprawiedliwieni”, łatwiej sobie wybaczyć – próbowałem, ale jednak się nie udało. Pytanie czy rzeczywiście próbowałem?

Przykładami takich sytuacji mogą być oczekiwanie tak zwanych dowodów miłości od partnera: żeby partner porzucił dla mnie swoją rodzinę, zwłaszcza dzieci, wyjazd na koniec świata i rozpoczęcie życia od nowa, itp., na pewno znacie takie przykłady – życie pisze najlepsze scenariusze.
Takie oczekiwania mogą formowane w stosunku do siebie: opuszczenie rodziny w ważny dzień (np. wigilia, urodziny dziecka), przyznanie się do romansu podczas spotkania z całą rodziną, itp. W takiej sytuacji bierzemy „odpowiedzialność” na siebie – wskazujemy na siebie, jaką tę słabszą osobę, jeszcze bardziej  nakręcamy spiralę „nie jestem godna”.

Jak już pisałem w pierwszym poście praprzyczyną będzie, wg praktycznie wszystkich psychologów, terapeutów, wzorzec wyniesiony z domu. To jak działa związek, relacja naszych rodziców – szczegółowo zajmę się tym tematem w kolejnym poście.

Ten negatywny wzorzec bardzo często skutkuje naszym niskim poczuciem własnej wartości – my Polacy mamy tego naprawdę dużo, nieprawdaż?

Jak to skutkuje więc na nasze późniejsze relacje?

Jeśli mam niskie poczucie wartości, to będzie to skutkowało w dwóch obszarach. Pierwszy, nie kocham siebie. Jeśli zaś nie kocham siebie, to nie mogę dać miłości drugiemu człowiekowi. Drugi obszar, to fakt widzenia siebie jako emocjonalnie ubogiej osoby. Niskie poczucie własnej wartości też będzie wpływało na to, że nie będę czuł się godny/a miłości od drugiego człowieka. To wszystko powoduje, że nie potrafimy przyjmować miłości od najbliższego nam partnera/ki. Jeśli więc nie potrafię dawać, ani brać, to bardzo szybko zaczną się różnego rodzaju destrukcyjne działania, zachowania, oczekiwania, aby relacja ta skończyła się jak najszybciej, bo już od dawna staje się dla nas emocjonalnym ciężarem

Reasumując najprościej jak się da:

Jeśli nasze serce jest pełne lęku, to przeniesiemy to na partnera, relacje, a to oznacza koniec – kwestią jest tylko czas, ciekawością forma.

Do refleksji;

  • Jakie wspomnienia, emocje, uczucia pojawiają się gdy czytasz na ten temat?
  • Jakie konkretne sytuacje pojawiły Ci się, które wydarzyły Ci się w przeszłości?
  • Jakie wnioski, lekcje możesz dziś wyciągnąć z takich sytuacji ze swojego życia?
  • Jak zachowałabyś się dziś w tej samej sytuacji? Dlaczego? Czy jesteś dziś już inną, bardziej świadomą osobą?
  • Co zamierzasz zrobić, gdy znajdziesz się znów w takiej sytuacji?
Udostępnij wpis:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *