Od dziś rozpoczynam nowy rozdział postów na moim blogu. Dotychczas były to wpisy, w formie gałązek, których celem było pokazanie sytuacji. Bez emocji, chłodno, logicznie, ale prawdziwie.
Od teraz zacznę analizować konflikty, które pojawiają się w tych sytuacjach życiowych. Zajmuje się analizą „sytuacji życiowych” narzędziami TOC od wielu lat i musza mi Państwo wierzyć na słowo, że jeśli sytuacja kończy się negatywnie to znaczy gdzieś leży nierozwiązany konflikt. Bardzo często nie zdajemy sobie z niego sprawy. Ale zdarzą się również tak, że często jesteśmy jego świadomi, ale nie chcemy go rozwiązać – przez lęk na konsekwencje które rozwiązanie konfliktu może przynieść. Posty, które do tej pory stworzyłem bardzo często pokazywały negatywne skutki codziennych sytuacji w związku – kończyły się źle. Praktycznie w każdej tej sytuacji mamy do czynienia z przynajmniej jednym konfliktem, czasami kilkoma. Niezauważone czy nierozwiązywane tworzą w konsekwencji negatywne skutki. W kolejnych postach będą właśnie nawiązywał do tych sytuacji (postów) pokazując i analizując zawarte tam konflikty. Wierzę, że w ten sposób w pełni zaprezentują temat i pokażę ile niuansów kryje się pod pozorem prostej historii.
Aby wyjaśnić proces analizowania konfliktów i ich próby rozwiązania wezmę dziś na tablicę konflikt, który ma chyba 100% par – prędzej czy później, to pytanie pada:
Czy powinnam zakończyć swoje małżeństwo?
Przyjmuję, że będę analizował ten i kolejne konflikty ze strony kobiety. Dlaczego? Bo w polskiej kulturze mężczyznom jest łatwiej…choćby zakończyć małżeństwo i szybko związać się z nową partnerką czy dotychczasową kochanką. Kobietom „to nie przystoi”, stąd więc dużo więcej ograniczeń, które kobiety mają plus dodatkowo sobie stawiają. Postaram się z nimi rozprawić, pokazując ich błędne wnioskowanie, błędne założenia. Mam cichą nadzieję, że kobiety po analizie znajomych sobie sytuacji, pokazanych zupełnie w innym ujęciu będą w stanie wyjść z zaklętego kręgu niemocy i lęku przed otoczeniem.
Dziś pierwsza część analizy tego konfliktu.
Jedna uwaga. Pracując z konfliktem i stosując myślenie krytyczne koncentrujemy się przede wszystkim na PEŁNYM zrozumieniu konfliktu, a nie na szukaniu szybkiego rozwiązania. Konflikt, który dziś wziąłem pod analizę należy do tych najtrudniejszych, dlatego jego analiza jest złożona a rozwiązanie może pojawi się dopiero na samym końcu procesu. Zapraszam jednak wszystkich do lektury, gwarantuję Wam naukę na całe życie.
Do analizy posłuży mi drugie narzędzie TOC – Chmurka. Wygląda tak:
Jak się tworzy?
Od prawej do lewej czyli…
„Chcę zakończyć małżeństwo” a z drugiej strony tego nie chcę. Aby zrozumieć dlaczego tak chcę/nie chcę, musimy zdefiniować potrzeby. I tak, chcę zakończyć małżeństwo bo mam następujące potrzeby:
- Wolność – to wg Osho, najważniejsza potrzeba człowieka. Małżeństwo ze swojej natury od razu zabiera nam wolność. Każdy kto tkwił czy nadal tkwi w złym małżeństwie pierwszą rzeczą jaką pragnie, tęskni, płacze do jest WOLNOŚĆ
- Szacunku dla siebie – jeśli stawiałam dobro małżeństwa, męża, rodziny, dzieci przed sobą to ta potrzeba na pewno jest całkowicie niezaspokojona od wielu lat
- Zadbania o siebie – podobnie jak wyżej, ale tu może pojawić się wiele szczegółowych potrzeb, takich jak: samorealizacji, docenienia, poczucia własnej wartości, akceptacji, miłości (z innym człowiekiem), bezpieczeństwa emocjonalnego, itp. każdy człowiek, każda sytuacja jest inna, zachęcam więc do spokojnego zdefiniowania swoich niezaspokojonych potrzeb
- Własne szczęście – nie mam go tu, w starym związku. Potrzebuję kochać i być kochana, każdy zasługuje na miłość i szczęście. To jedna z najważniejszych potrzeb nas, ludzi – każdy człowiek MA PRAWO domagać się jej zaspokojenia
- Dania szczęście swoim dzieciom – jeśli nie masz miłości, szczęścia w sobie to nie możesz jej dać nikomu innemu. To bardzo często pomijana lub zwyczajnie niezarozumiała potrzeba. Będąc wolna, zakochana, szczęśliwa mam szansę dać szczęście moich dzieciom.
To teraz spójrzmy na potrzeby za zostaniem w małżeństwie – każdy konflikt/dylemat wewnętrzny ma przynajmniej dwie strony konfliktu. Trzeba z taką samą uważnością przyjrzeć się drugiej stronie:
- Bezpieczeństwo – znane jest zawsze bardziej bezpieczne. Wyjście ze strefy komfortu dla większości ludzi jest już trudnością nie do przeskoczenia, jest to tak naprawdę lęk przed utratą właśnie bezpieczeństwa, lęk przed zachwianiem się, straceniem równowagi. W obszarze bezpieczeństwa możemy wyszczególnić kilka szczegółowych potrzeb, takich jak: finanse, opieka nad dziećmi. To już do osobistej analizy.
- Akceptacji społecznej – tak, tu „leży pies pogrzebany” – w naszej kulturze kobieta odchodząca od męża jest ta gorsza, jest tą ladacznicą, tą złą. W mniejszych miejscowościach temat praktycznie nie istnieje. Ale w dużych miastach nadal stanowi to główny problem, główną przeszkodę. Odrzucenie przez rodzinę, przez znajomych, przyjaciół – to dość często spotykane skutki uboczne rozwodu. Tym tematem zajmę się więcej w kolejnym wpisie
- Ochrony przed stresem – rozwód, wg wielu badań jest drugim najbardziej stresującym wydarzeniem w naszym życiu (po śmierci bliskiej osoby). Tak, to na pewno stres. Dla małżonków, dla dzieci. Potrzeba ochrony siebie i dzieci staje się tu więc naturalną i zrozumiałą sytuacją. W Polsce też częściej słyszy się o złych rozwodach, trudnych sprawach sądowych, bataliach o dzieci czy pieniądze.
- Bezpieczeństwo dla dzieci – naturalna potrzeba rodzica jest ochrona własnego dziecka przed stresem, przed zagrożeniem. Taka potrzeba więc pojawi się praktycznie zawsze w trakcie zastanawia się nad tym dylematem
- Uratowanie małżeństwa – wpisałem te potrzebę, gdyż jeśli w ogóle się zastanawiamy nad tym dylematem to ta kwestia, potrzeba musi się pojawić. Dla wielu dorosłych ludzi małżeństwo kojarzy się z „porażką”, z poczuciem własnej winy, własnej ułomności. Dlatego tez wiele osób próbuje wielokrotnie uratować zagrożone małżeństwo – jest to znów naturalna potrzeba.
Wspólny cel? To co chce osiągnąć w tej sytuacji – być szczęśliwa. To nie jest oczywiście rozwiązanie, ale cel do którego dążymy.
Mam nadzieję, że konflikt teraz jest bardziej zrozumiały. Po dobrym rozpisaniu potrzeb (spokojnej, głębokiej refleksji) prawie na pewno osiągniemy stan w którym czujemy się gorzej niż przed rozpoczęciem procesu. Dlaczego tak się dzieje?
Bo wszystkie potrzeby są DOBRE, wszystkie zasługują na zaspokojenie. Ale trudno jest zaspokoić równocześnie 10 potrzeb, nieprawdaż?
Jak to więc rozwiązać?
Zatrzymajmy się na chwilę przy konflikcie. Co to jest? Zobaczcie dostępne definicje, np. w Wikipedii. Ja chcę Wam podać trochę inną – konflikt to sytuacja w której potrzeby jednej lub obu stron NIE SĄ ZASPOKAJANE przez dłuższy czas. Kiedy tak się dzieje to jest chęć (żądanie) jak najszybszej jej zaspokojenia. Przy tej chęci pojawiają się emocje, jeśli chęć nie zostanie zrealizowana to emocje rosną – konflikt gotowy. W swojej codzienności koncentrujemy się jednak właśnie na tych chęciach (żądaniach) a nie na potrzebach, które sa ukryte, niewidoczne, ale to one są prawdziwymi sprawcami tej konfliktowej sytuacji.
Jeśli więc chcemy dobrze rozwiązać konflikt i mamy do tego odpowiednie narzędzia i jeśli stosujemy postawę myśliciela krytycznego to…koncentrujemy się tylko na potrzebach.
Czasami, w prostszych konfliktach, po takim rozpisaniu już widzimy jak obrazku od razu widać co należy zrobić, aby szybko zaspokoić potrzeby i zakończyć konflikt.
Przy dużych, trudnych, wieloletnich konfliktach ta sztuka nie jest już taka prosta. Jak widać na tym przykładzie – po rozpisaniu wszystkich potrzeb znalezienie rozwiązanie wydaję się jeszcze trudniejsze niż myśleliśmy na początku. Praktycznie wszystkie te potrzeby przez wiele lat są, były odłożone na bok…teraz więc wszystkie wydają się ważne, najważniejsze.
W kolejnym części pokażę jak sobie radzimy z tym problemem. Jest na to narzędzie, sposób, które w jasnym świetle pokazuje wszystkie nasze błędne założenia, przekonania dotyczące tego, jak innych konfliktów.